Monday, December 19, 2005

Leon. Rzeczy mniej i bardziej przyjemne... I te calkiem straszne...


Wyjezdzamy z Hondurasu, ktory na sile chcial nas u siebie zatrzymac dzien dluzej. Z granicy hondurasko - nikaraguanskiej zabieraja nas Salwadorczycy az pod sam Leon, z ktorego to miejsca lapiemy natychmiast stopa do centrum. Nikaraguanczycy sa tacy mili! Autostrada od granicy byla naprawde straszna, poczulismy ze wjezdzamy chyba rzeczywiscie do najbiedniejszego kraju w Ameryce Centralnej.
Leon okazal sie kolejnym przepieknym kolonialnym miastem z imponujacymi budynkami (z monumentalna katedra na czele). Tylko ze wiele z tych zabytkowych budynkow poprostu sie sypie...
Poszlismy od razu do kolejnego lonelyplanetowego highlitowego schroniska - Via Via. Tym razem okazalo sie ze to rzeczywiscie super fajne miejsce, ale o tym jeszcze pozniej.
Wyszlismy na miasto, nakjpierw kierujac sie na bazar w poszukiwaniu taniego jedzenia. Na bazarze znalezc takie miejsce najlatwiej. Po paru minutach poszukiwan zamowilismy ryz z fasola i kurczakiem w jednym z bardziej okupòwanych barkow. Mila pani podala nam posilek i z apetytem do niego sie zabralismy, zeby zostac po kilku chwilach zaczepionym przez malego chlopca. Puknal mnie w ramie bez slowa,w dloniach mial wielka miske (wiadro). Mhhhm??? - spytalam. ¨Jestem glodny¨. Chcial zeby do tego wiadra odsypac mu czesc jedzenia. Po prostu mnie sparalizowalo. Do tej pory nieodlacznym elementem kazdego posilku byly wychudzone, wygladajace jak siedem nieszczesc zebrzace o jakis ochlap psy... Tutaj o jedzenie zebraly dzieci... Dla Marcina najbardziej`przerazajacym dotad widokiem byl czolgajacy sie na dworcu w San Salwador beznogi mezczyzna, dla mnie najgorsze bylo wlasnie to, co zobaczylam na tym nikaraguanskim bazarze...

Wieczorem klimat zupelnie z innej beczki. Via Via pelen podroznikow. Litrowe piwo za mniej niz dolara i niezla sztuka kukielkowa wystawiana przez pewnego Chilijczyka podrozujacego od Ziemi Ognistej az do Kanady. Po przedstawieniu olewamy nudnawych troche podroznikow i rozpoczynamy szalencza gre w pilkarzyki z Nikaraguanczykami. Polska oczywiscie bije druzyne Nikaraguanska na glowe!!! To chyba najprzyjemniejszy moment dnia...


Autor: Ola

No comments: